"Krótkie opowiadanie o samotności: Rozmowa na ławce"
Krótkie opowiadanie o
samotności:
Rozmowa na ławce
Staruszek siedzący na ławce
przed swoim domem kiwnął na chłopaka. Marek podszedł nieco zdziwiony.
- Dzień dobry, pomóc w czymś?
- Usiądź na chwilę
młodzieńcze.
- Już nie taki ze mnie
młodziak - rzekł z uśmiechem Marek siadając na ławce - niedawno skończyłem
trzydziestkę.
- Jak Ci na imię?
- Marek - a panu?
- Na mnie wszyscy wołają tu
staruszek.
- Niech i tak będzie. Co pan
chciał ode mnie?
- Jesteś tu nowy?
- Tak, przyjechałem miesiąc
temu. Przeczytałem ogłoszenie "Potrzebna pomoc przy gospodarstwie".
Czy jakoś tak. Zarobki małe ale za to pokój i trzy posiłki dziennie za darmo.
Konkurencji nie było.
- Długo tu zostaniesz?
- Nie wiem, może rok, może
dłużej. Zobaczę. A właściwie dlaczego pytasz staruszku?
Staruszek nie odpowiedział.
Milczał przez chwilę potem rzekł - i tak z miejsca na miejsce i zawsze sam?
- Tak. Ale nie odpowiedziałeś
dlaczego to Cię interesuje.
Staruszek znowu milczał przez
chwilę.
- Pewno masz gdzieś dom,
przyjaciół?
- Dom mam, przyjaciół nie.
- Już nie - rzekł z uśmiechem
staruszek
- Słucham?
- Mówię, że już nie masz
przyjaciół. Kiedyś pewno miałeś ale zerwałeś wszystkie kontakty.
- A skąd to możesz wiedzieć?
I dlaczego pytasz o to wszystko?
Staruszek znowu milczał przez
chwilę zanim rzekł - znałem kiedyś chłopaka, był taki jak ty.
- Jasne i zaraz zaczniesz mi
mówić co w życiu robię źle. Dzięki ale pójdę już.
- Opowiem Ci Twoje życie
chcesz?
- O! To by było ciekawe -
zaśmiał się chłopak - nikt nie zna mojego życia ale słucham, słucham. Drwiący
uśmiech pojawił się na jego twarzy.
Staruszek zanim rzekł znowu
trochę pomilczał - Pewnego dnia stwierdziłeś że masz dość życia wśród ludzi.
Myśl ta dojrzewała w tobie przez miesiące a może nawet lata. Zacząłeś
ograniczać grono swoich przyjaciół. Degradować ich z przyjaciół na kolegów. A
potem zawężałeś grono swoich kolegów. Spotykałeś się z nimi coraz rzadziej.
Jeżeli miałeś dziewczynę to z nią zerwałeś. A raczej zrobiłeś tak, że razem
stwierdziliście że nie pasujecie do siebie. Ciągle uśmiechałeś się do
wszystkich równocześnie odsuwając się od wszystkich i budowałeś coraz większego
muru wokół siebie.
Staruszek przerwał na chwilę.
Spojrzał na Marka. Jego twarz wyrażała lekkie zdziwienie. Staruszek uśmiechnął
się do siebie i mówił dalej. - To wszystko wbrew pozorom kosztowało cię dużo
wysiłku. Bardzo dużo wysiłku - pokiwał głowa zamyślony staruszek. - W końcu
wyruszyłeś w świat. Sam... Radosny... Uśmiechnięty. Robiłeś co chciałeś.
Spotykałeś ludzi. Zostawali twoimi znajomymi, kobiety kochankami na miesiąc,
rok, może dłużej. Dopóki nie szedłeś dalej. Wolny i szczęśliwy w swojej
samotności.
- No brawo - odparł Marek
nieco zaskoczony - coś się tam zgadza. Tym chłopakiem był twój syn? Mieszkasz z
kimś w tej chacie? A może żyjesz sam?
- Myślę że nie coś a wszystko
się zgadza - odrzekł wesoło staruszek - to nie był mój syn tylko znajomy który
opowiedział mi swoje życie. A w tej chacie mieszkam z Sabriną.
- Rzadkie imię - rzekł Marek –
no, na mnie już czas.
- A nie chcesz posłuchać jak
dalej potoczy się twoje życie?
- Co? - wykrzyknął Marek -
prawdziwy prorok mi się trafił. Posłucham chętnie jak będzie wyglądało moje
życie.
Staruszek zauważył że mimo
wesołości i zdziwienia Marka, jego twarz zdradza niepokój - Będziesz tak żył
jeszcze jakiś czas - zaczął‚ staruszek - aż pewnego dnia zauważysz, że w
niektórych miejscach chcesz przebywać dłużej, że z niektórymi ludźmi będziesz
chciał być przez dłużysz okres czasu albo spotykać się z nimi cały czas. Nie
będzie cię już bawiła szybka zmiana miejsc i zajęć. Później zaczniesz wspominać
tych ludzi których spotkałeś na swojej drodze. Myśleć o nich. Zobaczysz, że traktowałeś
ich jak przyjaciół chociaż wtedy tak o nich nie myślałeś. Zacznie ci ich
brakować. Będziesz chciał wrócić do miejsc, w których już byłeś, spotkać tam
tych ludzi. Aż zaczniesz sobie na siłę wmawiać że jest Ci ciągle dobrze w
twojej samotności w twoim życiu otoczonym murem. Coraz więcej wysiłku będzie to
od ciebie wymagało. A pewnego dnia obudzisz się i stwierdzisz, że brakuje ci
dotyku dłoni, dotyku innej osoby. I będzie już za późno na powrót do świata.
Staruszek skończył i zapadła
dłuższa cisza.
- Ale nawet jak tak będzie -
przerwał milczenie Marek - można wtedy wrócić do świata...
- Ha - przerwał mu staruszek
- wtedy będzie już za późno.
- Nie rozumiem?
- Będzie ci brakowało drugiej
osoby, a nie powrotu do świata. Nie odnajdziesz się w nim. Dalej ci będzie
przeszkadzał hałas, styl życia ludzi - wyścig szczurów, będziesz ciągle szukał
ciszy i spokoju tylko że będziesz chciał mieć drugą osobę koło siebie.
- To się ożenię - zawołał
wesoło Marek.
Teraz zaśmiał się staruszek -
nie zrobisz tego. Nie zaprosisz nawet kobiety na kawę bo nie będziesz umiał, bo
będziesz się bał że ona też bierze udział w wyścigu szczurów, bo będziesz się bał,
że to nie ta jedyna, bo ciągle będziesz uciekał do samotności. A nawet jeżeli
jakaś kobieta zaprosi cię na kawę, to wynajdziesz mnóstwo sposobów by się
wymigać. Z tej drogi już nie będzie odwrotu.
Staruszek skończył mówić.
Zamknął oczy i siedział.
- Dziwny z ciebie człowiek
staruszku. A co się stało z twoim znajomym?
- Umarł samotnie. Właściwie
umarł już za życia.
- Naprawdę dziwny z ciebie
człowiek. Pójdę już. Marek wstał z ławki i podał rękę staruszkowi - Pozdrów
żonę, rzadkie imię ale bardzo ładne. Do widzenia.
- Pozdrowię. Do widzenia
chłopcze.
Staruszek wszedł powoli do
chaty - Sabrina gdzie jesteś, pozdrawia cię jakiś młody chłopak. Sabrina -
wołał wesoło staruszek.
Sabrina weszła cicho do
pokoju, podeszła do staruszka i otarła się o jego nogi.
- Tak już czas, zaraz
dostaniesz mleczka w swojej ulubionej miseczce.
*****
Tydzień później staruszek
poszedł do gospodarstwa gdzie zatrudnił się Marek i zapytał o niego
- Odszedł trzy dni temu
–poinformowała go gospodyni - dziwny z niego był chłopak. I znowu muszę dać
ogłoszenie do gazety – a coś się stało?
- Nie, nic – uśmiechnął się
staruszek.