"PRZYPADKOWA ŚMIERĆ"
Pierwszy
strzał padł z samochodu zaparkowanego po drugiej stronie ulicy. Kula trafiła
Marię w lewe ramię. Upadła na chodnik nie wiedząc co się stało. Była w lekkim
szoku. Usiadła na chodniku z nogami wyciągniętymi przed siebie. Spojrzała na
ramię. Było roztrzaskane. Poprzez krew spływającą po ręce i barwiącą białą
bluzkę widziała swoje kości. Nie czuła jeszcze bólu tylko coś jakby ukąszenie
owada – ukłucie osy. Powoli docierało do niej co się stało. Szok był coraz
większy, ból jeszcze nie. Spojrzała w kierunku samochodu z którego padł strzał.
Siedział w nim młody chłopak i patrzył się na nią. Miął trochę wystraszone
oczy.
Zza
zakrętu wybiegł młody mężczyzna z wyciągniętym przed siebie pistoletem. Mierzył
prosto w Marię. Był jeszcze młodszy niż ten z samochodu. Miał może 15 lat. Ręka
w której trzymał pistolet bardzo mu się trzęsła. To spowodowało, że mimo
bliskiej odległości kula trafiła Marię w lewe biodro, chociaż widziała, że
chłopak celuje w brzuch. Znowu przewróciła się na chodnik. Tym razem poczuła
ból, ten z biodra i ten z ramienia. Potworny ból. Leżąc spojrzała na chłopaka,
który był przerażony. Maria widziała wszystko jak w zwolnionym filmie. Chłopak
odwrócił się do tego, który siedział w samochodzie i krzyknął przerażony
- To
nie ona! – Maria słyszała to jakby w zwolnionym tempie.
-
Co? – odpowiedział chłopak w samochodzie.
-
Kurwa, to nie ona!
-
Jak to nie ona?
- No
nie ona! Zabiliśmy, kurwa, nie tę kobietę!
Chłopak
w samochodzie przez chwilę milczał wpatrując się z niedowierzaniem w tego,
który stał na chodnik. Po chwili wrzasnął – Spierdalaj młody, szybko! – i
odjechał z piskiem opon.
Chłopak
stał jednak na chodniku z pistoletem w ręce i patrzyła na Marię. Ich wzrok
spotkał się. Marii wydawało się, że ma łzy w oczach. Nie mógł się ruszyć, był
jak sparaliżowany. Widział, że oczy Marii pytają go dlaczego? W końcu ruszył,
zaczął uciekać. Skręcił w tą samą ulicę z której wyskoczył z pistoletem. Zniknął.
Maria
wpatrywała się w chmury przesuwające się po niebie. Czuła, że oprócz coraz
większego bólu, ma coraz mniej sił. Powoli uświadamiała sobie co się stało.
Niedaleko
trzasnęła metalowa furtka. Przybiegł mężczyzna i klęknął przy Marii
-
Pogotowie już jedzie – powiedział pochylając się nad nią – wszystko będzie
dobrze, niech się pani trzyma.
Po
chwili przybiegli inni ludzie, pewno z pobliskich domów. Maria patrzyła a ich
twarze. Widziała je jak przez mgłę, ale widziała dobrze, że wszystkie są
przerażone. Jakaś kobieta odwróciła twarz i przytuliła się do innej kobiety. Płakała.
Maria
ciągle patrzyła na przesuwające się obłoki. Pomyślała o kocie który czeka na
nią w domu i pewno jest już głodny. O pieniądzach, które musi oddać Ani za
zakupy. 45 zł i 30 gr. O niedokończonej książce "Miłość w czasach
zarazy" Marquez'a. Czy Florentino i Fermina będą mogli kiedyś być
razem? Już się nie dowie. Uświadomiła
sobie co się stało, że strzelali do niej, a teraz umiera. Miała coraz mniej
sił. Ludzie, którzy byli wokół niej coś mówili, słyszała to. Ale nie rozumiała
słów. Ich twarze stopniowo się zacierały. W ustach poczuła krew. Zaczęła się
dławić. Kaszleć krwią. Widziała jak pluje krwią. Ludzie, którzy stali obok
szybo się odsunęli.
Przez
ułamek sekundy poczuła cały ból. Do jej świadomości dotarło, że ją zabili. Że
to już koniec. Wykrzywiła twarz, podniosła minimalnie głowę i krzyknęła
"Nieeeee!".
Nastąpiła
cisza. Całkowita cisza. Ludzie nie poruszyli się. Drgnęli dopiero, gdy
usłyszeli sygnał zbliżającej się karetki pogotowia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz